Kapliczki warmińskie

  Nie ma na świecie miejsca, gdzie częściej spotyka się kapliczki niż tu. Pobożni Warmiacy stawiali je od setek lat, by chroniły ich m.in. przed pożarami i zarazą. 

Są wręcz symbolem regionu, który już na pierwszy rzut oka odróżnia go od sąsiednich Mazur. Oprócz przydrożnych alei drzew kapliczki to jeden z najbardziej rozpoznawalnych elementów warmińskiego krajobrazu.

Ile ich jest, tego dokładnie nie da się stwierdzić, bo stawiano je nie tylko na rozstajach czy przy kościołach, ale nawet na podwórkach wiejskich gospodarstw. Wiadomo jednak, że w grę wchodzi co najmniej 1450 budowli. - Ta ilość kapliczek wynika ze specyficznej religijności Warmiaków. Stawiali je m.in. w opozycji do ewangelickich Mazurów, by podkreślić swój katolicyzm - wyjaśnia Szymon Drej, autor książki "Święta Warmia". - Był to też przejaw rozwiniętego kultu świętych. Patronem kapliczek często zostawał np. św. Florian, który miał chronić drewniane wiejskie chałupy przed pożarem.

Nie wiadomo kiedy powstały pierwsze tego typu obiekty sakralne na Warmii. Najstarsze zachowane kapliczki znajdują się pod Dobrągiem (1601) i w Barczewie (1607), większość pochodzi jednak z XIX i pierwszej połowy XX wieku. - Łączą się z tragicznymi losami Warmii, bo często budowano je po dramatycznych wydarzeniach. W myśl zasady "jak trwoga to do Boga" - wyjaśnia Drej. - Czasy wojen napoleońskich, rozbiorów, wielka epidemia dżumy latach 1709-1711 sprawiają, że kapliczek powstaje wtedy szczególnie dużo. Przykładem tego jest ta w Olsztynie u zbiegu ul. Warszawskiej i Jagiellończyka, przedstawiająca Jezusa dźwigającego krzyż z napisem "Idź za mną". Wiele pochodzi z czasów I wojny światowej, w której Warmiacy licznie uczestniczyli. Są to m.in. kapliczki wotywne, stawiane w podziękowaniu za szczęśliwy powrót syna z frontu.

Kapliczki fundowano z potrzeby serca, z pobożności, ale czasem też, by odczarować złe miejsca, czyli takie, w których pojawiały się duchy, upiory, zjawy. Chodziło zwykle o rozstaje dróg, okolice, w których umiejscowione były dziwne twory przyrody, np. wielkie głazy, czy tam, gdzie dokonano zabójstwa. Wierzono też, że w kapliczkach mieszkają demony zwane latawcami, będące wylatującymi i zaglądającymi na cmentarze i do wsi duszami niechrzczonych dzieci.

Wokół kapliczek koncentrowało się życie religijne wsi, szczególnie tam, gdzie nie było kościoła. Często umieszczano na nich dzwony, które zwoływały społeczność na nabożeństwa, alarmowały o pożarach, informowały o śmierci członków wspólnoty, ale także o porze dnia czy zebraniu wiejskim. Dzwonki obsługiwały zwykle kobiety, które wcześniej musiały przejść odpowiednie przeszkolenie, bo każde wydarzenie sygnalizował inny dźwięk.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn